Friday 26 May 2006

Rano w tramwaju Miejscowość zwana Kindberg Cortazara. Za oknem ostre słońce.

Sunday 14 May 2006

Ale pada. Nocny, letni deszcz. Szeroko otwarte okno. Drunken punch up at the wedding, Radiohead wplata swój leniwy rytm między krople. Naprzeciwko okna zapalają się i gasną. Watching the world go by, no strings attached.

Wednesday 3 May 2006

A więc nowy Koterski. W przeciwieństwie do Dnia Świra nie-zręczny. Oczywisty, przewidywalny w obrazach, budowaniu scen. Dopowiedziany do końca, nachalny w deus ex machina, niedelikatny. I nie mówię tu o tematyce, opowieść o pijaństwie nie może być delikatna (przynajmniej w ujęciu społecznym, rodzinnym, bo wszak Jerofiejew...), a o sposobie, jakości opowiadania. Pytanie na ile jest to sposób zamierzony, wzorowany na pijackim widzeniu świata, pijackiej tendencji do budowania ze swojego życia pomnika męczeństwa, pijackiej wrażliwości, chłonnej na obrazy katolickiej mitologii. Albo wzorowany na misteriach, prostej opowiastce, zakorzenionej w tu i teraz. Nie wiem. Nie wiem, czy to ważne, skoro, pomijając kilka scen udanych, cały czas coś zgrzyta.